Obiła Ci się kiedyś o uszy informacja o pokoleniu go-in-between? Pokoleniu, urodzonemu w USA, których rodzice są imigrantami? O ludziach, którzy nie czują się w pełni ani Amerykanami, ani Polakami?
Skąd jesteś?
Pamiętam rozmowę z 28-letnią Polką, urodzoną i wychowaną w New Jersey. Wspominała, że wielokrotnie słyszała pytania o to skąd pochodzi. Za pierwszym razem, gdy usłyszała to pytanie była w szoku. Jak to skąd? Z New Jersey! Tu się urodziłam i wychowałam! Nigdy w życiu nawet nie byłam za granicą! Potem zrozumiała, że przez po, że kilka pierwszych lat życia spędziła w polskojęzycznym domu, jej akcent różni się od akcentu amerykanskich równieśników, którzy wyłapali akcent. Teraz się z tego śmieje, ale będąc dzieckiem, takie pytania wprawiały ją w zakłopotanie.
Kolejny przykład 23 letnia Ukrainka urodzona i wychowana w Philadelphii. To samo pytanie od nauczyciela na kursie komputerowym – skąd jesteś? Jak to skąd? Z Philadelphii! A skąd twój akcent? Dorastałam w rosyjkojęzycznym środowisku. To pewnie dlatego.
Dla mnie, jako imigranta, akcent jednej i drugiej dziewczyny, gdy mówiły po angielsku był niesłyszalny. Jednak Amerykanin, który nie ma wiele kontaktu z obcokrajowcem od razu go wyłapie.
Młody człowiek na rozdrożu
Dziecku, którego rodzice są imigrantami jest ciężej, niż kolegom. Takie dziecko, mimo, że urodzone jako Amerykanin, w domy zamiast angielskiego słyszy polski. Rodzice zabierają je na polskie święta i uroczystości i wpajają pochodzenie. Taka młoda osoba, czasem nie za bardzo wie o co w tym wszystkim chodzi. Co to jest ta Polska? To kraj, do którego samolotem leci się 8 godzin, gdzie mieszkają dziadkowie i można spędzić wakacje. Ale to nie jest kraj, w którym będzie żyć. To raczej taka odskocznia od codzienności, jak ferie czy wakacje. A już w ogóle tragedia, gdy rodzice wymagają, by dziecko manifestowało związek z tym krajem i zamiast grać z kolegami z klasy w piłkę, musi jechać na zebranie polskich zuchów. Oczywiście, część dzieci to uwielbia, niektóre doceniają te związki z Polską po latach, podsycane wspomnieniami rodziców. Ale dla wielu maluchów to jak legenda o dalekim kraju, która nie za wiele ma wspólnego z rzeczywistością.
Nie chce być inne
Dziecko, szczególnie w wieku szkolnym, nie chce być inne niż jego koledzy. Nie chce, by mama odbierając je ze szkoły mówiła do niego po polsku przy rówieśnikach. Nie chce, żeby oni pytali “co to za dziwny język”. Znam osobiście takie przypadki, kiedy córka prosi matkę, by ta w szkole i na boisku mówiła do niej tylko po angielsku. Boi się wyśmiewania w towarzystwie, wytykania inności w szkole, gdzie większość stanowią Amerykanie. Dzieci potrafią być bardzo okrutne, a znęcanie się psychiczne i fizyczne w szkołach niestety nie należy do rzadkości, o czym pisałam tutaj:
Niezwykle ciężko jest dzieciom, których rodzice nie mówią po angielsku, a to się zdarza, szczególnie wśród imigrantów hiszpańskojęzycznych. Jak jego koledzy mają się dogadać z rodzicami?
Język zaniknie już w trzecim pokoleniu
Według tego raportu język przodków zanika już w trzecim pokoleniu. W ponad 85% domów imigrantów mówi się w języku ojczystym, przez co większość z dzieci pierwszego pokolenia imigrantów zna język rodziców, ale już ich dzieci nie posługują się językiem dziadków. Wnuki imigrantów nie tylko nie będą znać ojczystej mowy przodków, ale także tradycji, obrzędów, kultury, którą przywieziono zaledwie kilkadziesiąt lat wcześniej.
Rozterki imigranta
Biorąc pod uwagę te wszystkie sytuacje, będąc pierwszym pokoleniem imigrantów, często zastanawiam się nad przyszłością. Wiem, że jeśli zdecyduję się zostać w tym kraju, prędzej czy później, moje wnuki nie będą znać polskiego. Zdaję sobie sprawę z tego, że wiele zależy od wychowania, tego co wyniesie się z domu. I wiem, jak wygląda to w praktyce. Znam przypadki, gdy dzieci z polskich domów, wchodzą w związki z Amerykanami i ich potomkowie już po polsku nie mówią. Póki dziadkowie żyją, to co nieco ich rozumieją, ale odpowiedzą już po angielsku, inaczej nie chcą lub nie potrafią. Tak jest łatwiej. Wiedząc to wszystko, wielu z nas imigrantów zastanawia się co dalej. Zostawać czy wracać?
Masz podobne przemyślenia mieszkając za granicą? Daj znać?
6 komentarzy
Nigdy się na zastanawiałam czy wracać z UK, ale teraz dałaś mi do myślenia, i należałoby pomyśleć czy ta kultura tutaj mi odpowiada … Póki co mi tak, ale czy mi będzie odpowiadała jak moje dziecko zwiąże się z Irlandką..
A Twoje dziecko już chodzi do szkoły? Mówi w dwóch językach?
Ciekawy artykuł, daje do myślenia 🙂
Ja urodziłam i wychowałam sie w USA, i w domu zawsze mówiliśmy po Polsku. Co rok jeździliśmy do Polski na lato. Teraz również jeździmy do Polski co rok, śledzimy polityke i wiadomości, itp. To racja ze jako dziecko i szczególnie nastolatka, byłam nieco mniej związana z identyczności Polska i chciałam być tak jak Amerykańscy rowesznicy. Ale nigdy nie miałam przykrych doświadczeń z powodu mojej Polskości. Od dziecka nie znose jak rodzice do mnie mowa po Angielsku, bo to mi sie wydaje strasznie obce i formalne od rodziców. Dla mnie Polski jest językiem rodziny i domu. Wiec myślę ze to ma dużo wspólnego z wychowaniem i nastawieniem rodziców. Niestety, znałam osoby które wyemigrowały do USA z Polski juz jako dorośli i udają ze „zapomnieli” język Polski. Ich dzieci raczej chyba nie znają Polskiego. Mam zamiar uczyć moje dzieci Polskiego i mówić do nich po Polski, nawet jeśli wyjdę za nie-Polaka (co jest raczej dosyć prawdopodobne po prostu z kwestii logistycznej). Myślę ze utrzymywanie kultury i języka jest możliwie, ale to od człowieka zależy. Zawsze jest lepiej znacz więcej języków, niż mniej, jak i mieć doświadczenie z różnych kultur, a zwłaszcza z własnych korzeni. Polska gospodarka bardzo sie rozbudowuję i nie wiemy jak przyszłość wyglada, wiec robiliśmy by wielka szkoda naszym dzieciom jeśli by nie nauczyliśmy ich Polskiego (szczególnie ze to jest takie łatwe dla nas). Ignorancja nigdy nie jest atutem.
Bardzo ciesze sie napotykajac ten post bardzo przypadkowo. Na chwile obecna mieszkam w Kaliforni, Woodland Hills koloLos Angeles. od 17 mieszkam w USA. Mam prawie dwu telniego synka. Po 10 latach emigracji przestalam myslec o powrocie do Polski. Tytaj zycie jest znacznie latwiejsze niz w naszym rodzinnym kraju. Ale w sercu jestem Polka i w takim duchu wychowuje moje dziecko. Serce mi zadrzalo z leku czytajac oryginalny post i okreslenie „go in between” ktore te natychmiast postawilo znak zapytania „co ja robie?” Hahah… ale to ja jestem na rozdrozu. To ja jestem zgubiona teskniac za Polska i nie dokonca odnajdujac sie w USA. Zycie jest jednak latwiejsze tutaj i do Polski juz tylko moge pojechac na wakacje i w odwiedziny. Natomist moj syn urodzil sie w USA i jest obywatelem USA, ale obywatelem urodzonym w rodzinie ktora zachowuje Polskie tradycje i mam nadzieje, ze tak jak pisala Kasia bedzie sie czul bogatrzym czlowiekiem znajac dodatkowy jezyk i znaczenie wartosci rodziny i tradycji. To czy bedzie chcial to kultywowac i przekazywac dalej to tylko jego decyzja. Nawet rodzac sie w Polsce moglby to stracic samemu emigrujac i zaczynajac zycie w innym kraju , nie koniecznie oczywiscie w Ameryce. Mysle, ze to moje bycie na tym „rozdrozu” jako kobiety i matki daje mi sile i zrozumienie waznosci poczucia przynaleznosci i wartosci rodziny i takim duchu wyrastac beda moje dzieci. Dzieki Kasiu za komentarz i wskszeszenie mojej wiary w powodzenie moich zalorzen.
Wychowywałem się w rodzinie protestanckiej i pamiętam jak źle czułem się w klasie gdzie prawie wszyscy byli katolikami. Czułem się inny, gorzej i nieswojo jak pytano mnie często „czym różni się twoja religia od naszej”. Jednak moja córka w 6 klasie nie wstydzi się tej „inności”.
Uważam, że „utrzymywanie” kultury polskiej czy jakiejkolwiek innej nie ma większego znaczenia. Serio my nie mamy się czym za bardzo szczycić. Ja rozumiem, że u nas było już królestwo, zamki, twierdze i kultura, to w Ameryce goniono bizony i mieszkano w szałasach.
Jednak już w X wieku Ibrahim ibn Jakub pisał o naszych rejonach: Na ogół biorąc, to Słowianie są skorzy do zaczepki i gwałtowni, i gdyby nie ich NIEZGODA żaden lud nie zdołałby im sprostać w sile.
Minęło 1000 lat i niewiele się zmieniło. Gdzie polaków 2 tam 3 zdania. Zawsze byliśmy słabi przez wyjątkowo mocne wewnętrzne spory i stąd tyle rozbiorów, okupacji, itd. A złoty okres przypadł w Polsce głównie dlatego, że sąsiedzi byli słabi czyli krótko mówiąc: mieliśmy szczęście.
Jest wiele fajnych obyczajów z polski ale niestety to wszystko przyćmiewa nasz pesymizm, negowanie, doszukiwanie się dziury w całym wyróżniający nas na tle innych.