Strona główna Życie codzienne Dziś, tu i teraz

Dziś, tu i teraz

autor Aga

Najpierw epidemia, teraz woja tuż za płotem. A życie mija.

 

Miałam w głowie tyle pomysłów na kolejne posty na blogu. Trochę rozpoczętych tematów. No nic, jeszcze sobie poleżą. Dziś, teraz, mam poczucie, że cokolwiek nie napiszę to i tak będzie to płytkie i błahe. Ale przecież kolejne dni mijają. Jak to mówi mój tato “to nie czas leci, to życie ucieka”. Korzystajmy, póki można. Szczególnie teraz, kiedy przypomina nam się o kruchości ulotności wszystkiego dookoła.

 

Ostatnimi dniami skupiam się na swojej codzienności. Od dawna powtarzałam sobie, że będę się starać, aby być tu i teraz. Czerpać z każdego dnia. Nie czekać do weekendów, wakacji, tylko codziennie robić coś, co sprawia mi radość. Wiem, wiem, zapachniało coachingiem i wyświechtanymi hasłami. Mimo wszystko – coś w tym jest.

 

Doskonale zdaję sobie sprawę, że teoria teorią, a życie życiem. Nie każdy ma pracę marzeń i nie każdy może ją mieć. Tak samo z mieszkaniem, finansami, zdrowiem. Choćbyśmy co dzień powtarzali sobie, że świat leży u naszych stóp, to niektórych rzeczy nie przeskoczymy. Kijem Wisły nie zawrócisz, głową muru nie przebijesz i takie tam mądrości. Ale jeśli tylko zdrowie dopisuje, jest co jeść i gdzie mieszkać, zawsze można spróbować poszukać mniejszych lub większych powodów do radości. Tak, by pod koniec dnia uśmiechnąć się na myśl o tym co dobrego mnie spotkało albo co dobrego zrobiłam. Wcale nie muszę zmieniać świata ani gór przenosić, żeby docenić to co mam. Ty też nie. Zastanów się co może wywołać u Ciebie uśmiech. Albo jak ty możesz go wywołać u kogoś. Ja dzisiaj piłam pyszne cappuccino, wczoraj robiłam pizzę z synkiem, a przed wczoraj brodziliśmy w kałużach. Zwykła para kaloszy i trochę deszczówki zapewniły nam popołudniowe atrakcje.

 

Wiem, że to niby nic, ale te momenty zrobiły mi dzień. Wiem też, że obok są ważniejsze sprawy, podejmują się poważne decyzje, gra toczy się o wielką stawkę, ale jaki mam na to wpływ? Nie jestem doktorem nauk politycznych, nie mam pojęcia o wielu szczegółach, które składają się na całość. Wiem, że wielu rzeczy nie wiem. I pewnie nigdy wiedzieć nie będę. Dlatego nie mam zamiaru wygłaszać tu teorii i poglądów na temat sytuacji społeczno-ekononiczno-politycznej.

 

A co wiem? Wiem, że w mojej okolicy, w Polsce, w małej wiejskiej gminie, z której pochodzę pojawiły się nagle potrzebujące kobiety i dzieci. Z dobytkiem spakowanym w kilka tobołków. Wyrwane ze swojej codzienności. Wiem, jako emigrant jak to jest znaleźć się w obcym kraju, pośród obcych ludzi, języka. Bez znajomości, pracy. Zaczynać od zera. Tylko, że ja sobie taki los wybrałam. Mogłam się przygotować. Oni muszą uciekać. Nagle, bez dyskusji. Wiem, że chociaż robiąc niewiele, mogę sprawić, żeby w ich życiu pojawił się dobry moment. Jedna chwila, dzięki której dzień będzie lepszy. Ich i mój też. Bo przecież dawanie często jest lepsze niż branie. Ja i Ty jesteśmy dorośli i mamy świadomość, że dla chcącego nic trudnego. Możemy chociaż w małym stopniu zrobić coś dobrego. I nie potrzeba tu od razu wrzucać relacji na Instagrama, ani chwalić się na lewo i prawo, ile to kanapek przygotowaliśmy. Chyba, że to Ci pomaga, to podziel się. Może kogoś zmotywujesz.

 

Jednak nie zapominajmy, że po drugiej stronie jest człowiek taki sam jak ty i ja. Być może przygnieciony ciężarem dni. Być może zawstydzony swoją bezsilnością i zależnością od innych. Po prostu człowiek z krwi i kości, z emocjami i duszą, a nie tło do zdjęć i postów. Jeśli chcemy pomagać, to pomagajmy tak, by zachować obustronny szacunek. Nigdy nie wiadomo, jak potoczy się życie i czy los się nie odwróci. Traktujmy innych tak jak sami chcemy być traktowani. Tylko tyle i aż tyle.

 

Właśnie wychodzi u mnie słonce. Mam nadzieję, że u Ciebie też.

 

0 Komentarz
2

Podobne Wpisy, Które Mogą Cię Zaciekawić

Zostaw komentarz