Mnóstwo z Was w tym roku spędza wakacje w Polsce, z różnych przyczyn. A gdzie na wczasy jeżdżą Amerykanie?
Amerykanie rzadko jeżdżą za granicę
Obywatele Stanów Zjednoczonych rzadko podróżują za granicę. Około 20% wybiera się do innego kraju i jak już, to do takiego niezbyt dalekiego. Połowa z nich ląduje w Meksyku albo Kanadzie, czyli w miejscach, gdzie można dolecieć w 2 godziny samolotem, albo nawet dojechać autem. A co z resztą? Siedzą w domach? Ależ skąd!
Przyjrzyjmy się liczbom z ostatniego normalnego, przed-epidemiowego sezonu 2019. Według danych dostępnych tutaj, około 100 milionów Amerykanów (mniej więcej 40%) planowało podróż w 2019 roku. Wspomniane wcześniej 20% pojedzie za granicę, około 30% będzie zwiedzało odleglejsze od siebie zakątki Stanów, kolejne 30% swój region, a pozostałe 20% podróżnych nie opuści stanu, w którym mieszka. Dlaczego? Ponieważ większość na wakacje pojedzie samochodem. Dzieje się tak z uwagi na stosunkowo niskie koszty i krótki czas podróży.
Najpopularniejsze cele podróży
Amerykanie najczęściej wybierają się do tych miejsc:
– Las Vegas i parki narodowe w Nevadzie, Arizonie i Utah. Samo Las Vegas jest jak dla mnie atrakcją na dzień lub dwa, bo ile można chodzić po kasynach, skoro zaraz obok czeka tyle cudów natury. Ale co kto lubi 😉 Miasto jest świetną bazą wypadową do odległego o około 2 godziny samochodem Grand Canion czy Zapory Hoovera. Trochę dalej czekają marsjańskie krajobrazy pustyń Arizony i formacje skalne Utah. Loty do Las Vegas są tanie. Z Nowego Yorku można było dolecieć za około $200.
– Północna California. Ten rejon urzekł mnie najbardziej. Dlaczego? Ze względu na swoje zróżnicowanie i krajobrazy górskie, które uwielbiam (wciąż tęskno do Tatr). Rano możesz wspinać się na granitowe szczyty w parku Yosemite i odpoczywać przy szumiących wodach wodospadów, a za kilka godzin moczyć nogi w jeziorze Tahoe, jeść kanapkę pod olbrzymimi Sekwojami albo pić kawę pośród krętych ulic San Francisco.
– Nowa Anglia, czyli stany Maine, Vermont, New Hampshire, Massachusetts, Connecticut i Rhode Island. Co tu zobaczyć? Lista jest długa. Począwszy od starego miasta w Bostonie, przypominającego europejskie stolice, poprzez park narodowy Acadia, najwyższy po tej stronie Stanów szczyt Mt.Washington, skończywszy na wybrzeżu. Atrakcyjny region dla miłośników historii, natury, gór, a w zimie narciarstwa.
– Floryda. Powiedziałabym, że to taka Chorwacja Ameryki – ulubione miejsce na letnie wakacje, gdzie ode mnie można dolecieć w 2 godziny, albo na upartego dojechać w 15. Przez większość roku ciepło i pogodnie, długie, zadbane plaże, atrakcje dla dużych i dla mniejszych. Co niektórzy zwą Florydę “retirement state”. A to dlatego, że wielu Amerykanów przeprowadza się tutaj na emeryturę. Domy są dużo tasze niż w innych stanach a klimat ciepły, bez śnieżyc i zawieruch. W marcu i kwietniu z kolei zjeżdżają się tu studenci, żeby poszaleć podczas kilkutygodniowej przerwy w zajęciach – „spring break”.
– Nowy Jork – wiadomo, miasto które trzeba zobaczyć będąc w Stanach. Bo kto nie chciałby pospacerować po Central Parku, zjeść burgera przy Time Square albo przejechać kultową, żółtą taksówką? Takiego miksu kulturowo – obyczajowego jak na Manhattanie nie spotkałam nigdzie indziej. Mówią, że NY albo się kocha, albo nienawidzi. (więcej o NY poczytasz tutaj: Nowy Jork – pokochasz czy znienawidzisz)
Chcesz wiedzieć więcej o podróżach, ciekawych miejscach i atrakcjach turystycznych w USA? Zajrzyj tutaj: podróże.
7 komentarzy
Cześć, cieszę się, ze natrafiłam na Twój blog. ciekawi mnie opisywania przez ciebie tematyka. stany zawsze mnie interesowały, ale przyznam, ze nie mam jakichś bliższych związków – daleka rodzina, koleżanka z pracy sprzed lat, kontakty tak naprawdę sporadyczne. serdecznie pozdrawiam Malina
Bardzo chciałabym odwiedzić północno-wschodnie stany USA: Michigan, Minessotę i Nową Anglię, np. jesienią 😀 nie lubię upałów, zaduchu, palącego Słońca, taka wycieczka to byłoby spełnienie marzeń
Michigan, Minessota to trochę nietypowy kierunek podróży, ale na pewno warto tam pojechać. Też bym chciała się wybrać do tych 2 stanów, jak tylko się ta epidemia uspokoi 😉 A o Nowej Anglii niedługo coś napiszę, także zapraszam Cię Natalia do zaglądania na bloga.
nie mogę się doczekać :D, po lekturze książki „Piknik z niedźwiedziami” zaciekawiły mnie wschodnie stany, są mniej turystycznie znane i eksploatowane niż zachód 🙂 i bardziej w moich klimatach 😛
Są takie tu takie miejsca trochę „europejskie”, np. stara część Bostonu 🙂 A widziałaś „Into the Wild” („Wszystko za życie”)? Po tym filmie marzy mi sie Alaska…
oczywiście widziałam 😉
Cos w tym jest co piszesz. Mieszkałem rok w NYC – nienawidzę ale jest jak kokaina, chcesz zerwać ale wracasz ;). Teraz po 4 letniej przerwie zamieszkałem w Georgii tuż obok Atlanty. Zupełnie inne życie, spokojnie, powoli i z pracą nie ma problemu. Ludzie przyjaźni. Co do podróżowania po stanach…zjeździłem od północy do południa od wschodu do zachodu zostawiając ostatnie zachodnie stany na kiedy indziej. I wiem, ze nie lubię Oklahomy. Natomiast uwielbiam Main, Alaskę, Karolinę południową. Pozdrawiam serdecznie