Zawsze, kiedy jestem w Polsce pada magiczne pytanie: “Jak się żyje w Ameryce?” Chcesz znać odpowiedź?
Krótko i do rzeczy – mi w USA żyje się dobrze. Dobrze żyło mi się też w Polsce. Miałam tam dobrą pracę i tutaj też mam fajną. Pozwalałam sobie na mniejsze i większe przyjemności, narty w zimie i wakacje w lecie. Na nic mi nie brakowało. I podobnie wygląda moje życie w USA. Gdzie żyje się lepiej? Nie wiem. Jest po prostu inaczej. Żeby Ci to udowodnić, zebrałam w tym wpisie kilka wad i zalet mieszkania w Stanach.
Zalety życia w USA
Standard życia i wartość dolara
Wyższy standard życia, związany bezpośrednio z siłą nabywczą dolara. To co w Polsce uważa się za luksus, tutaj jest normą, jak np. 2 samochody w domu, kredyt hipoteczny spłacony w 10-15 lat, 2-3 razy do roku wakacje. Sprzęty, kosmetyki cyfrowe gadżety w Stanach są stosunkowo tanie, a w Polsce kosztują ciężkie tysiące. 100 dolarów to już jest kwota, za którą można się ubrać w dobrej jakości odzież, kupić sporo produktów codziennego użytku. Za 100 zł w Polsce ciężko było mi kupić dobre spodnie.
Zróżnicowanie kraju
USA to ogromna przestrzenie. Można latami odkrywać różnorodność rozmaitych zakątków: od zorzy polarnej na Alasce, poprzez Kaniony w Colorado, zgiełk Nowego Yorku, na Hawajach skończywszy. Wszędzie jest ten sam język, ta sama waluta, podobne sklepy i sieciówki. Bilety na loty krajowe nie kosztują majątek, a po drogach Amerykańskich bardzo dobrze się jeździ. Nic, tylko odkrywać Amerykę.
Łatwość prowadzenia firmy
W moim stanie – Pensylwanii, założenie działalności gospodarczej zajmuje chwilę. W przypadku prowadzenie jednoosobowej działalności gospodarczej, nazwanej własnym imieniem i nazwiskiem nie trzeba jej nawet specjalnie rejestrować. Wystarczy po prostu zacząć płacić podatki. A same podatki i składki emerytalne obliczane są jako procent od zarobku. Mam lepszy miesiąc i zarabiam dużo – płacę więcej, mam słabszy miesiąc i nie zarabiam nic – nic nie płacę. Nie musze co 30 dni odkładać 1000 zł na ZUS, bo jeśli nie zarobię, to niby z czego?
Wolność i tolerancja
Tolerancja i wolność słowa, wyznania. Amerykanie podczas publicznych zgromadzeń często odnoszą się do Boga, ale modlitwy mają charakter ekumeniczny. Przecież Żydzi, Muzułmanie czy Chrześcijanie różnych odłamów modlą się do jednego i tego samego Boga. Jest tutaj też wiele osób niewierzących, które nie są w żaden sposób dyskryminowane. Przynajmniej z mojego punktu widzenia. Doświadczyłam osobiście Amerykańskiego podejścia do tolerancji, kiedy po przylocie przez wiele tygodnia chodziłam na zajęcia angielskiego w kościele luterańskim. Poza mną byli tam też Żydzi, Muzułmanie, Prawosławni. Ludzie pozbierani z różnych zakątków świata. A jutro będę pomagać przy festiwalu w katolickim kościele, razem z niewierzącym kolegą i koleżanką Żydówką.
Wady życia w Stanach
Praca, praca, praca…
Dużo się tutaj pracuje. Jest tylko kilka świąt ustawowo wolnych, a większość z nas ma tylko 10 – 15 dni urlopu w roku (w tym „personal days”, czyli dni na chorowanie). Więcej o tym pisałam tutaj.
Wszędzie trzeba dojechać.
Bez samochodu ani rusz. W dużych miastach jak Nowy Jork rządzi metro, to najszybszy i najwygodniejszy środek transportu, ale żyjąc na przedmieściach, w mniejszym mieście, nie ma możliwości poradzenia sobie bez auta. Już 16 latki robią prawo jazdy, do pracy jeździmy około 40-60 minut.
Brak infrastruktury europejskiej
Nie znajdziesz tutaj rynku w mieście, gdzie pod parasolką można wieczorem wypić piwko. Ciężko o ścieżki rowerowe, pozwalające na 2 kółkach dojechać do pracy albo po bułki do sklepu. Wyjątkiem są kurorty wypoczynkowe, gdzie z hotelu do restauracji można podjechać rowerem. Zazwyczaj pakuje się rower do bagażnika i rusza autem do parku, żeby tam dopiero pojeździć na dwóch kółkach.
Konsumpcjonizm
Mam wrażenie, że wszystko w Stanach kręci się wokół zakupów. Każde święto to okazja, żeby sprzedawać prezenty, dekoracje i różne rupiecie. Choinki można znaleźć już od października, a tuż po Bożym Narodzeniu, 26 grudnia wjeżdżają dekoracje walentynkowe i reklamy, informujące o tym czego to wasza druga połówka nie potrzebuje. Amerykanie kupują mnóstwo zbędnych gadżetów i mnóstwo z nich wyrzucają.
Jak się żyje w Ameryce
Nie jest łatwo odpowiedzieć na pytanie, jak się żyje w USA. Życie tutaj ma swoje wady i zalety. Pod pewnymi względami jest lepiej, ale pod innymi gorzej niż w Polsce. Oczywiście z mojego punktu widzenia. Osoby, która przyjechała tutaj mając 26 lat, ma swoje nawyki, przyzwyczajenia i doświadczenia. Na pewno ten wpis wyglądałby inaczej, gdybym urodziła i wychowała się w Stanach.
A Ty jak odpowiesz na podobne pytanie?
Jak się żyje w Polsce/Anglii/Niemczech/ wpisz swoje miejsce zamieszkania. Jakie widzisz wady i zalety? Daj znać.
14 komentarzy
U nas w Bukowinie to trochę jak w Stanach, też wszędzie trzeba dojechać, dwa samochody w rodzinie to absolutne minimum, tylko tych wielkich przestrzeni mi brakuje 🙂
I u mnie na Mazurach w Ełku żyje się dobrze i korków brak. Dzisiaj jestem jeszcze w Los Angeles oh jak dobrze że tutaj nie mieszkam na codzień. Jutro już wylot a w czwartek zimna Polska Co sądzicie o życiu w Arizonie? Który stan pod względem pogody i podatków jest najlepszy?
Rafał, wygląda na to, że trafiłeś w najgorsze korki w USA. Pamiętam, że właśnie tam stałam ponad 3 godziny na autostradzie, żeby dostać się do lotniska. Nawet w Nowym Jorku nie spotkałam takich korków.
Co do pogody, to zależy kto co lubi. Ja jestem fanem 4 pór roku, nart w zimie i ciepła w lecie, dlatego lubię Pensylwanię. Mamy tu klimat, który porównuje się z Węgrami. Ale jeśli ktoś szuka więcej słońca, to też jest z czego wybierać. Arizona ma ciepły klimat, a lato jest tam ponoć przyjemniejsze, niż np. na Florydzie, gdzie z powodu wilgoci czasami aż trudno wytrzymać. Tak powiedział mi emerytowany policjant, którego kiedyś spotkałam w knajpce przy starej Route 66 w Arizonie. Przeprowadził sie z Wisconsin, a że klimat cieplejszy i ziemia dużo tańsza niż na północy, to bardzo sobie chwalił.
Napisałam kiedyś artykuł o tym, które miasta wygrywają w rankingach na najlepsze miejsce do życia, możesz rzucić okiem: https://www.uwujasama.pl/gdzie-w-usa-zyje-sie-najlepiej/
Hej, będę musiała przeprowadzić się z mężem do Pensylwanii, w przeciągu roku. Ja obecnie pracuję po angielsku, ale nie jest on idealny. Najbardziej kuleje mój akcent. Czy Ty w wieku 26 lat nauczyłaś się akcentu, dasz mi jakieś rady? Nie chcę czuć się tam nieswojo.
Hej Meg,
a gdzie dokładnie się przeprowadzasz?
Oczywiście, że mam polski akcent i chyba już mi tak zostanie. Ostatnio czytałam, że w wieku powyżej bodajże 16 lat, twój język jest już tak wykształcony, że nie ma opcji byś mówiła jak native speaker. A podobno najlepiej zniwelować akcent do 10 roku życia. Ale to takie teorie.
Przyznam, że na początku bardzo przeszkadzał mi mój akcent i to pytanie pojawiające się w każdej rozmowie: „Skąd jesteś”. Teraz już przywykłam. Pracę mam taką, że codziennie rozmawiam z ludźmi z całego świata i jakoś akcent w niczym nie przeszkadza. Najważniejsze to rozumieć i być rozumianym. Wiem, że teraz łatwo mi się to mówi, bo czuję się w miarę stabilnie, a na początku miałam dokładnie takie rozterki jak Ty.
Najważniejsze to przełamać się i zacząć mówić. Ja na początku zapisałam się gdzie tylko mogłam na lekcje angielskiego. Jeśli napiszesz mi na maila gdzie się wybierasz sprawdzę czy są jakieś w Twojej okolicy. Przez epidemią takich darmowych lekcji dla obcokrajowców było mnóstwo. Zazwyczaj odbywały się przy kościołach różnych wyznań albo w publicznych bibliotekach i prowadzili je wolontariusze – np. emerytowani nauczyciele. Teraz też na pewno coś się znajdzie.
Twój akcent to dla Amerykanów raczej ciekawostka niż powód do zażenowania. Oni i tak są pod wrażeniem, że można mówić w kilku językach, bo większość zna zaledwie kilka zdań po hiszpańsku.
Nie ma innej opcji, trzeba nieśmiałość schować do kieszeni i z pewnością siebie toczyć sprawy do przodu. My Polacy mamy mnóstwo niepotrzebnych kompleksów. Nie daj się im!
Cześć! Przeczytałam dziś wszystkie posty z Twojego bloga i jestem zachwycona, bardzo miło się czyta Twoje posty i są bardzo ciekawe. Mam nadzieję że wrócisz tu jeszcze z nowymi materiałami. Pozdrawiam 🙂
Cześć Natalia,
bardzo mi miło czytać Twój komentarz. Nigdzie się stąd nie wybieram i właśnie pracuję nad nowymi postami. Pojawią się wkrótce. 🙂
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku!
Powiedz mi prosze jak bardzo zaawansowanego jezyka bede potrzebowal aby zaczac zycie i prace w np arizonie?
Cześć,
to zależy co chcesz robić. Inne wymagania będą w pracy bezpośrednio z klientem a inne np. w fabryce. O jakiej pracy myślisz?
Czy Amerykanie lubią zwierzęta? Mamy psa bez którego praktycznie nigdzie się nie ruszamy.
Rozważamy przeprowadzkę do Northfield Vt i wciąż jestem pełna obaw.
Cześć Justyna,
Amerykanie kochają zwierzęta! Są dla nich częścią rodziny. Tutaj poczytasz coś więcej na ten temat: https://www.uwujasama.pl/pieskie-zycie-w-stanach/
Czesc Aga, mieszkamy w kolorado, ale myslimy przeprowadzic sie kolo Philadelphi. Mozesz sie skontaktowac z nami jak tam u was sie zyje? Dzieki. Johnys.tiger@gmail.com
Cześć, odezwę się po Nowym Roku 🙂
Hej wszystkim, bardzo przyjemnie się czyta tego bloga (?) Chyba to jest blog choć nie wiem. Pozdrawiam 😊