Strona główna Emigracja Polish English czyli jakim językiem mówi ciocia z Ameryki

Polish English czyli jakim językiem mówi ciocia z Ameryki

autor Aga

Na początku mojej amerykańskiej przygody bardzo raziły mnie w uszy niektóre słowa wypowiadane przez Polaków. Już tak nie jest.

 

Polonia w USA język

 

Nie chodzi mi o niecenzuralne słowa czy epitety, a o twory językowe, które trudno jednoznacznie zakwalifikować do polskiego czy angielskiego słownika. Co to np. jest „synk”? Albo „inszura”? Albo „dzionk”? No zgadnij! Podziel się swoimi pomysłami w komentarzu (teraz, zanim przeczytasz odpowiedzi na końcu tekstu).

 

Mimo, że dopiero co przyjechałam z Polski, rozmawiałam z Polakami, dla których nasz język jest ojczystym to i tak nie wszystko rozumiałam. W dyskusje co chwila wtrącane były słówka, które w mojej głowie wyświetlały wielki, czerwony znak zapytania. Ale o co chodzi? Co to znaczy?
Niby obce, podobne do angielskich, ale jakoś tak swojsko brzmiące. Np. ktoś mówi żeby wrzucić pudełko do „garbecia”. Gdzie? No do garbecia! Do śmieci! …. Aha… no tak po angielsku „garbage”, ale „garbeć” jakoś tak łatwiej wymówić. Takich słów jest masa.
Skąd się to wzięło? Mam pewną teorię. Tego typu słowotwórstwo, że tak powiem, to najczęściej formy językowe używane przez ludzi, którzy angielski poznali dopiero w Stanach. Nie znali go przed przyjazdem do USA. Zazwyczaj uczyli się nie z książek, ale z codziennego życia – słuchając i powtarzając. A że niektóre dźwięki trudno wymówić, albo w ogóle nieznane są w naszym kręgu językowym (np. “th”) to zostały zmiękczone i przerobione tak, by było łatwiej. I od Polaka do Polaka poniosły się w świat. Używane są od lat i trwają w naszych polonijnych kręgach. To tak zwany Polish-English.

 

Inny przykład słowotwórstwa: “idę do sklepu kupić salmona.” Nie słyszałeś nigdy, że angielskie słowa odmienia się po polsku? Znaczy nie mieszkałeś w Stanach. 🙂

 

USA 2021

 

Podczas moich pierwszych rozmów z Polonią trudno mi było skupić się na dialogu prowadzonym w Polish-English. Raz, że strasznie dziwnie to brzmiało, a dwa, że nie wszystko rozumiałam. To się zmieniło z biegiem czasu. Poznałam ten specyficzny twór językowy, którego wielu Polaków po latach już nawet nie zauważa. Tak po prostu mówią na co dzień. Nie dziw się więc, że ciocia z Ameryki która Cię odwiedza wtrąca takie niby amerykańskie słówka do rozmowy. To nie dlatego, że chce się pochwalić. Ona mówi tak na co dzień. Każe Ci pójść na „szoping”, bo zapomniała już że w Polsce chodzi się na zakupy. Ona od wielu lat „szoppinguje” i ciężko jej szybko znaleźć poprawny odpowiednik tego słowa po polsku.

 

Ja sama łapię się na tym, że czasami okropnie mówię po polsku. Naprawdę się staram tego unikać. Albo polski albo angielski. I razem z mężem próbujemy poprawiać siebie nawzajem. Ale i tak czasami w rozmowach z Polską zdarzy mi się wypadek językowy :).

……

P.S. Rozwiązanie zagadki:

  • „synk” z ang. „sink” to zlew
  • „inszura” z ang. „insurance” to ubezpieczenie
  • „dzionk” z ang. „junk” to śmieć.
3 komentarze
1

Podobne Wpisy, Które Mogą Cię Zaciekawić

3 komentarze

Arkadiusz 19 lutego, 2021 - 4:11 AM

Pamiętam doskonale moje zagubienie i zabawę jaką mieli ze mnie moi przyjaciele. Dla mnie nie do pobicia jest „karłoszka”- car wash. Kiedy usłyszałem jak kolega mówi, że musi pojechać na karłoszkę to byłem pewien ze jedzie na jakąś rosyjską czy ukraińską imprezę :))))

Odpowiedź
Aga 19 lutego, 2021 - 10:07 AM

Nie słyszałam jeszcze! W pierwszej chwili pomyślałam, że to jakieś rosyjskie ciastko (głodnemu chleb na myśli) ;D.

Odpowiedź
Marek 22 lutego, 2021 - 6:09 AM

Nie czytam końcówki, żeby nie było 😀
Synk – pomyślałbym, że chodzi o albo o zsynchronizowanie czegoś albo o miejsce, do którego coś ma spływać 😀 Ale to chyba moje branżowe skrzywienie.
Inszura – ubezpieczenie?;>
dzionk – tu raczej jużp olskie „dzionek” 😀

Odpowiedź

Zostaw komentarz