Zastanawiam się czasem, jak moje dzieci czy wnuki będą świętować Boże Narodzenie, jeśli zostaniemy na emigracji. Ty też?
Przypomina mi się wigilia sprzed kilku lat. Spędzona już tutaj, w Stanach. Zostaliśmy wtedy zaproszeni do polskiej rodziny. Tzn. rodzice przyjechali do USA 30 lat temu, tutaj się poznali, urodziły się ich dzieci, ale wszyscy czują się Polakami. Na tej Wigilii był opłatek, biały obrus, świece i wszystkie nasze tradycyjne dania. Tak jak w Polsce. Z tą różnicą, że rozmawialiśmy w 2 językach, bo dzieciom niektóre słowa ciężko było wymówić po polsku. Zauważyłam, że jeszcze coś nas różni. My, dorośli, z apetytem jedliśmy uszka, pierogi, kapustę z grzybami, barszcz, zupę grzybową, kompot. Wszystko to, czym suto zastawia się stół w ten magiczny wieczór. Tymczasem dzieci poza łososiem (z braku karpia) i pierogami ruskimi nie ruszyły prawie nic. Ich mama szybko pośpieszyła z wyjaśnieniem: “wiesz, dzieci tutaj nie lubią kapusty, grochu i grzybów, bo od małego, już na stołówce w szkole uczą się innych smaków”. No a przecież wigilia właśnie kapustą, grzybami i grochem stoi.
I tak od słowa do słowa, rozmowa zeszła na temat przyszłości. Mama tych dzieci, w pewnym momencie mówi do mnie: “Póki ja jestem i organizuję Wigilię, tak jak w Polsce, to moje dzieci biorą w tym udział. Ale jak mnie zabraknie, myślisz, że oni będą to wszystko gotować? Przecież nawet tego nie lubią”.
No tak, nie ma się co dziwić. Nasze dzieci wejdą w związki z Amerykanami, którymi te smaki już w ogóle nie pasują i ze zwyczajów świątecznych pamiętać będą tylko prezenty i choinkę. Jeśli nie ta generacja to pewnie następna. Dwa, trzy pokolenia – tyle trzeba, by zapomnieć tradycję, albo mówiąc inaczej, zmienić ją na taką, jaka pasuje konkretnej osobie.
Nie mówię, że to źle, bo amerykańskie święta też mają swój urok. Tak się po prostu zastanawiam. Staram się mimo wszystko gotować, te polskie potrawy. A nóż mój mały synek kiedyś je polubi. Ja w jego wieku też za kapustą nie przepadałam ;P
Ot grudzień. Czas podsumowań i rozmyślań. Te wieczory chyba są za długie, albo ja za dużo analizuję.
A ty myślisz o tym jak i gdzie będą świętować twoje dzieci? Jesteś na emigracji czy w Polsce?
2 komentarze
Ja piszę z Polski, a konkretniej z Kielc. Pozdrawiam Cię serdecznie, czytam Twój niewielki blog już od jakiegoś czasu i całkiem mi się podoba. Co do świąt Bożego narodzenia – mam wielką nadzieję nadzieję że moje dzieciaki prócz całej sztucznej otoczki pompowanej z Youtuba czy Netflixa gdzie świąteczne filmy polegają na śpiewaniu do drzewka 😉 i gwieździstego nieba zachowają też pamięć o tym co staramy się im jako rodzice przekazać – wiary w Boga który przyszedł na świat 2 tysiące lat temu i to właśnie świętujemy. A co do naszych tradycyjnym polskich dań (szczególnie tych kwaśnych!) to oczywiście nie ma nic lepszego niż pierogi z grzybami oraz pierogi z śliwkami, kapusta z grochem, pieczony karp czy bigos. A do tego kompot z suszonych śliwek. Na szczęście staramy się na co dzień przekazywać te smaki dzieciakom i ogórek kiszony jest u nich wyżej niż surówka z marchewki i jabłka 😉
Dokładnie tak samo mamy! Choć „komercha” też jest fajna, ma swój urok. Ale nie może stać się sednem.
Aga, co do smaków Maluchów – u nas w rodzinie młodsze pokolenie też tak ma, a żyje w Polsce:-)