Strona główna Problemy Ameryki Wybory prezydenckie w USA to całkiem inna bajka

Wybory prezydenckie w USA to całkiem inna bajka

autor Aga

Tak naprawdę to słowo “bajka w ogóle tu nie pasuje. To raczej bezlitosne show.

 

wybory w usa

 

Jak w USA wybiera się prezydenta

 

Po wyborach w 2016 roku wiele osób było oburzonych faktem, że mimo iż Hilary Clinton zdobyła więcej głosów to i tak nie została prezydentem. Jak to możliwe? Ponieważ sposób głosowania różni się od tego, co znamy z większości demokratycznych państw.

 

Jak to działa?

 

Co prawda w wyborach bierze udział kilku kandydatów, ale realne szanse na wygraną mają reprezentanci 2 największych partii: kandydat partii republikanów – w tym roku D.J.Trump i kandydat partii demokratów: w tej kampanii Joe Biden.

 

Każdy stan ma swoich reprezentantów, tzw. elektorów i to oni wybierają kto będzie głową państwa. Wszystkich elektorów jest 538, nierówno rozdzielonych pomiędzy stanami na podstawie populacji danego terytorium. Kalifornia, jako najbardziej zaludniony stan ma 55 elektorów, Pensylwania 20, a Alaska już tylko 3. Amerykanie głosują w wyborach na jednego z kandydatów. Na podstawie ich głosów, elektorzy wybierają prezydenta. Jeśli kandydat A zdobędzie przewagę w Pensylwanii, to tym samym zdobędzie 20 głosów elektorskich, ale wygrywając w Kalifornii tych głosów będzie już 55. Teoretycznie nie ma żadnej kary dla elektora za niedostosowanie się do decyzji mieszkańców stanu, poza utratą zaufania, ale taki bunt praktycznie się nie zdarza. Inna sprawa, że wiele stanów od lat wspiera tą samą partię i wiadomo np. że republikański kandydat (teraz D.J.Trump) nie ma szans w Kalifornii, która zawsze popiera demokratów (teraz J.Biden). To dlatego uwaga kampanii skupia się na tych niezdecydowanych stanach i tu głównie walczy się o głosy. Tak więc ostatecznie nie liczy się liczba bezpośrednich głosów obywateli, ale przewaga w poszczególnych stanach i głosy elektorskie.

 

wybory prezydenta w Stanach

 

Ile lat trwa prezydentura i o co toczy się walka

 

Kadencja trwa 4 lata. Prezydent USA nie pełni tylko funkcji reprezentatywnych, ale ma bardzo duże uprawnienia, łącznie z kontrolą nad dyplomacją, oddziaływaniem na gospodarkę, a nawet bronią atomowa. Dlatego walka jest zacięta.

 

Debata jak mecz bokserski

 

Mam wrażenie, że w kampanii prezydenckiej w USA wszystkie chwyty są dozwolone. Wyciąga się największe brudy, dotyczące kandydatów i ich rodzin, nierzadko podkoloryzowane przez fake newsy i nagrania wyjęte z kontekstu. Spoty reklamowe atakują przeciwników nazywając ich kłamcami, rasistami, komunistami. To akurat zwroty z tegorocznej kampanii.

Uwagę przyciągają debaty prezydenckie, gdzie kandydaci stają oko w oko wzajemnie się oskarżając i próbując przyciągnąć uwagę na swoja stronę. Przypomina to trochę mecz bokserski bez boksowania, za to z milionową widownia. To spektakl dla mas, który ma przekonać nieprzekonanych do głosowania. Nie ma tu miejsca na słabości. W zależności od tego jaką stację oglądasz, komentatorzy debaty będą twierdzić, że starcie wygrał Republikanin (np. Fox) albo Demokrata (NBC). Obiektywizmu szukaj poza telewizją. Prawda znana od lat. I to nie tylko w Stanach.

 

USA wybory 2020

 

Na kogo ja głosuję

 

Szybkie pytanie, szybka odpowiedź – nie głosuję. Nie mam tutaj statusu obywatela, więc nie biorę udziału w głosowaniu. Gdybym musiała zdecydować to wybór byłby trudny. Zaczęłabym od dokładnego zapoznania się z postulatami kandydatów i to radzę wszystkim głosującym. Nie tylko w USA, ale i w Polsce. Nie daj się omamić pięknymi słowami, tylko szukaj konkretów, planów, deklaracji. I z tego później rozliczaj rządzących.

 

Fakty nie media

 

Kiedy po raz pierwszy przyleciałam do USA zaskoczyła mnie brutalność i bezwzględność kampanii prezydenckiej. 10 lat temu w Polsce nie spotkałam się z taką agresją w wyborach, albo mając zaledwie 20 lat, nie zwracałam na to uwagi. Teraz mam wrażenie, że i w naszym kraju stosuje się zasadę “w polityce wszystkie chwyty dozwolone”. I wcale mnie to nie cieszy. Najbardziej martwi próba skłócania ze sobą wyborców, czy to w Stanach czy w Polsce. A Przecież wszyscy chcemy tego samego. Żyć w spokoju i cieszyć się życiem. Nie dajmy się podzielić!

2 komentarze
1

Podobne Wpisy, Które Mogą Cię Zaciekawić

2 komentarze

Piotr 2 listopada, 2020 - 2:44 PM

„A Przecież wszyscy chcemy tego samego. Żyć w spokoju i cieszyć się życiem. Nie dajmy się podzielić!” – święte słowa.

Odpowiedź
Marek 3 listopada, 2020 - 12:26 PM

Różnica jest między USA a Polską dość zasadnicza: w Polsce dwie główne siły nie przedstawiają dwóch odmiennych wizji kraju, w USA – jak najbardziej. Szczególnie jeśli patrzeć na gospodarkę, czy podejście do służb (a więc kwestie poza-światopoglądowe), kandydaci wydają się przezroczyści. Pomijając tą podstawową sprawę, że w Polsce system jest dość tandetny. Mówię oczywiście o przywództwie w kraju.

Kocham Polskę jak nie wiem co, ale system polityczny to ja bym przeszczepił ze Stanów;-). No, może poza dziwacznym systemem elektorskim. To jest dziwne. Naprawdę dziwne.

Odpowiedź

Zostaw komentarz