Przyjeżdżasz do nowego kraju mieszcząc swoje życie w 23 kg bagażu. Po 2 latach do przeprowadzki potrzebujesz już dostawczy samochód. Gromadzisz nie tylko przedmioty, ale i doświadczenia.
Od ponad 5 lat mieszkam poza Polską. Przez te kilka lat przeszłam przez kilka etapów, by być tu, gdzie jestem teraz. Początki życia w Stanach wcale nie były dla mnie łatwe, potem czas upływał, jedni ludzie przychodzili, inni odchodzili, przeszłam przez wiele zmian i emocji, by w końcu stwierdzić, że jest mi tu całkiem dobrze.
Pierwszy etap – trudne początki
Nigdy nie myślałam o wyjeździe do Stanów. Owszem, emigracja przychodziła mi do głowy, ale ta bliższa, do Anglii czy Niemiec – tam, gdzie można dolecieć w jedno popołudnie albo dojechać samochodem. Opcja wyjazdu do USA pojawiła się nagle, ale zdecydowaliśmy się z niej skorzystać. Ja i mój ówczesny narzeczony zostawiliśmy w Polsce pracę, przyjaciół, rodzinę. Spakowaliśmy po 2 walizki i polecieliśmy za ocean. Na początku nie mieliśmy tutaj znajomych w naszym wieku, ludzi, z którymi można pojechać w góry, pochodzić po szlakach albo pójść na imprezę. Wtedy byłam pewna, że przyjeżdżam tylko na kilka lat, zdobędę doświadczenie w pracy, odłożę trochę na mieszkanie w Polsce i wrócę. Stany mnie nie zachwyciły, widziałam przede wszystkim wady tego kraju i porównywałam z Polską. A w tych porównaniach Polska zawsze wypadała lepiej, bo jest tam bezpieczniej, czyściej, są bliscy ludzie i przyjaciele. W USA wynajmowaliśmy małe mieszkanie i staraliśmy się kupować tylko te sprzęty, które są niezbędne, bo przecież zaraz wracamy do Polski, jesteśmy tu na chwilę, po co kupować i potem wyrzucać. I tak mijały mi pierwsze miesiące. Niezbyt wesołe miesiące, na zasadzie, jestem tu na chwilę i na pewno wracam do Polski.
Drugi etap – to może potrwać
Po roku lub dwóch zaczynasz przyzwyczajać się do tej nowej codzienności. Żyjesz tu i teraz, zawierasz znajomości, szukasz kontaktów, zwiedzasz tyle ile się da, bo przecież nie wiadomo jak długo będziesz w tym kraju. Dalej tęsknisz za Polską, za rodziną, przyjaciółmi, ale każdy ma swoje życie. Więzi z Polską zaczynają się rozluźniać. I jeszcze ta różnica czasu. Kiedy ty kończysz pracę i masz czas zadzwonić, popisać, to w Polsce już noc i pora na sen, a nie pogaduszki. Z drugiej strony, spędzasz dużo czasu z ludźmi, których poznajesz tutaj. Coraz więcej o nich wiesz. A oni o Tobie. Przekonujesz się, że wiele was łączy. Zbieracie wspólne doświadczenia i macie już o czym pogadać wieczorem przy drinku. Dalej myślisz o powrocie do Polski, ale wiesz, że może to nie nastąpić tak szybko. Kupując nowe sprzęty do domu coraz mniej myślisz o tym, czy będą nadawać się do Europy, czy tego odkurzacza można będzie używać w kraju i czy będzie sens go wysyłać. Widzisz coraz więcej pozytywów codziennego życia w nowym kraju, ale Polska dalej mieni Ci się jako ten lepszy, bezpieczniejszy wybór, szczególnie w przyszłości, kiedy pojawią się dzieci.
Trzeci etap – będzie co ma być
Po kilku latach zaczynasz postrzegać kraj, do którego się przeprowadzasz jako całkiem fajne miejsce. Masz tutaj już znajomych, niektórych nawet zaczynasz nazywać przyjaciółmi. Z drugiej strony wyklarowują się prawdziwe, mocne więzi z ludźmi z Polski. Przetrwają tylko te najsilniejsze. Nawet po 2 latach nieobecności są przyjaciele, z którymi będziesz rozmawiać jakbyście nie widzieli się zaledwie tydzień. Inne więzi zanikną. Normalna kolej rzeczy. Pogodzisz się z tym.
W wielu miejscach udało Ci się być, wiele podróżniczych marzeń zrealizować. Zdajesz sobie sprawę, że ten kraj pozwolił Ci osiągnąć dużo, a jeszcze wiele przed Tobą. Cieszysz się tym co jest teraz. Przychodzi taki czas, że zaczynasz tutaj szukać swojego miejsca, rozglądasz się za własnymi czterema kątami. Bo ileż można wynajmować. Kupujesz dom. Powoli wrastasz w tą ziemię. Wiesz, że masz wybór i zawsze możesz wrócić, a każdy rok doświadczenia zawodowego, poprawy języka działa na Twoją korzyść. Będąc w Polsce zaczynasz porównywać ją do Stanów. I widzisz coraz więcej wad obydwu krajów. Ani jeden, ani drugi nie jest idealny. Fajnie jest pojechać do Polski na wakacje i trudno jest wracać. Pierwsze 2 tygodnie po przylocie znowu są ciężkie i znowu jesteś w rozkroku. A potem skupiasz się na codzienności.
Czy wrócisz? Może tak. Kiedy? Nie wiesz i nie planujesz. Pożyjemy zobaczymy. Nie zastanawiasz się czy nowego ekspresu będziesz używać w Polsce. Kupujesz to, czego potrzebujesz albo na co masz ochotę. Ma służyć tu i teraz. Bo żyje się raz. I trzeba żyć dobrze.
Teraz jestem na etapie, który można określić w dwóch słowach “dobrze mi”. Tu i teraz. Na razie mieszkam w Stanach i skupiam się na pozytywach. Gdzie będę za kilka lat? Nie wiem. Może w Polsce, może w USA, a może jeszcze gdzieś indziej. Świat jest przecież taki ogromny i ma tyle możliwości.
7 komentarzy
Swietny artykul, gdyby byl na pol godziny czytania, z checia bym je na niego przeznaczyl! Oby wiecej takich;-)
Dziękuję Ci Marek za nieustanne wsparcie bloga, to daje moc 😉
Wszystkie te etapy przeżyłam w Anglii, łącznie z urodzeniem córki. Wróciliśmy po 13 latach do Polski . Teraz ciągle myślę o tym aby znów wyemigrować ale tym razem do Stanów 😮
Cześć Karolina! Dasz znać dlaczego chcesz reemigrować? Rzeczywistość w Polsce nie wyglądała tak, jak sobie wyobrażałaś? Chcesz zobaczyć coś nowego? A może jest inny powód?
Po części jedno i drugie. Inaczej wyobrażałam sobie Polską rzeczywistość. Nie mogę się znów przyzwyczaić do tego jaka panuje tu mentalność. Edukacja w porównaniu z Anglią pozostawia dużo do życzenia. W szkołach dołuje się dzieci zamiast wspierać… Oczywiście chciałabym zobaczyć coś nowego. Chyba nie zostaniemy tu na długo.
Znajomi właśnie wracają po 14 latach w Stanach, chcą wychowywać dzieci w Polsce. Ciekawa jestem, czy zostaną na stałe. A co Ciebie skłoniło do powrotu? Rodzina? Zmiany w Anglii?
Chęć przekonania się na własnej skórze jak żyje się w Polsce trochę też tęsknota za rodziną. Sama jestem bardzo ciekawa jakie odczucia będą mieli Twoi znajomi po powrocie do Polski. Pozdrawiam🙂