Święta Wielkiej Nocy po raz kolejny spędzamy w cieniu pandemii. Już mieliśmy jedną covidową Wielkanoc w ubiegłym roku. Jak będzie teraz?
Rok temu o tej porze
W marcu 2020 roku w USA, w moim stanie Pennsylvania ogłoszono lockdown. Zakazano publicznych zgromadzeń, wizyt w kościołach a nawet rodzinnych spotkań. Dla mnie, będącej w 5 miesiącu ciąży, oczywistym było, że zostaję w domu, w towarzystwie jedynie mojego męża, a z rodziną i znajomymi spotykamy się przez Zoom. Nawet z tymi mieszkającymi 10 min ode mnie. Przygotowałam tradycyjny koszyczek, z wędliną, jajkami i własnym chlebem, chociaż zdobyć drożdże graniczyło z cudem. Dobrze, że te w proszku mogą długo poleżeć. Nowością było to, że koszyczka nie zanieśliśmy do kościoła na święcenie, a na stół w salonie, gdzie przez Youtube odbyła się cała celebracja. Tak samo wyglądała msza rezurekcyjna. Wirtualnie. Potem usiedliśmy do śniadania, tylko we 2 (a właściwie to we 3). Jeszcze nigdy nie jadłam wielkanocnego śniadania w tak wąskim gronie. Akurat, kiedy dzieliliśmy się jajkiem, sąsiad zaczął kosić trawę. Tutaj wiele osób robi to w niedzielę, bo to dla nich dzień wolny, kiedy można coś ogarnąć w domu i okolicy. Potem Zoom i łącza z tymi bliższymi i dalszymi krewnymi i znajomymi. Po południu spacer. I to w zasadzie już było po świętach. W USA Poniedziałek Wielkanocny jest normalnym dniem pracującym, więc dla wielu osób to weekend jak każdy inny. No może z wyjątkiem faktu, że dla dzieci na trawie rozrzuca się jajka wypełnione czekoladkami i upominkami, które zbierają do koszyczków.
Wiem, że Ciebie wyglądało to podobnie. I spora szansa, że scenariusz w tym roku również się powtórzy.
Święta Wielkiej Nocy 2021
W USA, tym razem ma być inaczej. Spora część Amerykanów jest już zaszczepiona, a pewnie drugie tyle właśnie czeka w kolejce. Szpitale, przynajmniej w mojej okolicy nie są przepełnione, nie straszy się nas klęską służby zdrowia. Jest dużo spokojniej niż rok temu. Wygląda na to, że powoli zbliżamy się w stronę normalności. Nie jest to na pewno normalność, którą znaliśmy przed covidem. Jest inaczej. W obiektach zamkniętych nosimy maski, nie ma dużych imprez i spotkań. Jasne, pewne ograniczenia zostają i to się w najbliższym czasie nie zmieni, ale w porównaniu z poprzednim rokiem jest o niebo lepiej. Wychodząc na świeże powietrze trzymamy odpowiedni dystans, ale nie musimy spacerować w maskach. Wykorzystując różne systemy rezerwacji możemy korzystać z siłowni, basenów, restauracji. Czy jest to efekt narzuconych wcześniej ograniczeń? Czy skutek blokady granic? Czy odpowiednie przygotowanie służby zdrowia? Czy kolejna fala dopiero nadejdzie z opóźnieniem? Nie wiem. Nie znam się. Grunt, że jest lepiej niż rok temu.
Radosnych Świąt mimo wszytko
Jak pewnie wnioskujecie z wpisów na tym blogu, należę do tych wierzących i praktykujących, chociaż daleko mi do konserwatyzmu i chciałabym doczekać kilku zmian w Kościele Katolickim i w nas samych, ludziach który do tego Kościoła należą. Tak, chodzę do kościoła, tego z mojej obecnej parafii, gdzie proboszczem jest Amerykanin i do polskiego kościoła, pół godziny drogi ode mnie. Pewnie dlatego, że w tym polskim zakątku, żyje i jest pielęgnowana polska tradycja i zwyczaje. I tego roku zaniosę tam swój koszyk, z jajami, chlebem, chrzanem, octem, solą, kiełbasą, wędliną i barankiem. Mojemu synkowi też przygotowałam mały koszyczek z czekoladowymi figurkami. Taki jaki miałam ja, mój brat i siostry jako dzieci. Pamiętam, że moja koleżanka mieszkająca w Anglii, daleko od Polonii powiedziała kiedyś do mnie: “Wracam do Polski. Nie wyobrażam sobie, że moje dziecko nie będzie wiedziało co znaczy zanieść koszyczek do święcenia”. I wróciła. Ja też nie wyobrażam sobie, żeby mój syn nie znał tej tradycji czy nie podzielił się jajkiem w Wielkanoc. To polski kościół daje mi możliwość pielęgnowania i celebrowania świąt tak jak lubię najbardziej. I dlatego korzystam z okazji. Kościoły funkcjonują prawie normalnie, tyle, że w maskach. Pójdziemy, poświęcimy, a w Wielkanoc jak zawsze zacznę śniadanie od chleba z chrzanem i jajka. Chrzan, żeby być zdrowym. Jajkiem zawsze trzeba się z kimś podzielić, nie można zjeść całego samemu, tak by w razie potrzeby ktoś zawsze ci pomógł. Tak mawiał dziadek i to za jakiś czas powiem swojemu synkowi.
Jestem daleko, ale myślami często bywam w Polsce. Szczególnie w takie dni myślę o tym co dzieję się za wielką wodą. Przyjmijcie ode mnie życzenia. Zarówno Ci z Was, którzy przeżywają święta Wielkiej Nocy w wymiarze religijnym, jak i ci, którzy po prostu celebrują starą, piękną tradycję.
Życzę Wam wszystkim zdrowego i pogodnego czasu. Niech razem z wiosną przyjdą do Was optymizm, radość i wiara w lepsze jutro. Póki wschodzi słonce, póty jest nadzieja na to, że będzie lepiej.
2 komentarze
Dziękuję Agnieszko za życzenia, dla Was również wszystkiego najlepszego, zdrowia, siły i nadziei na lepsze „jutro”. Święta Wielkiej Nocy pokazują nam jak niemożliwe może stać się możliwym. Ja przekładam to na dzisiejszy pandemiczny czas i wierzę w powolny powrót do normalności. Dużo ciepła przesyłam do Pensylwanii z Małopolski 🙂 Całuski dla Maluszka
I Tobie wszystkiego najlepszego! Te święta mimo wszystko były inne i u nas – w Polsce. W większości już chyba spędzaliśmy je z bliskimi, także bardziej „jak zwykle”.
Wszystkiego dobrego dla całej waszej trójki, Alleluja!